Wybraliśmy się z Peugeot w stronę słońca, szybując wyżej i coraz wyżej. Niebo stało się autostradą bez ograniczeń, a my beneficjentami korzyści płynących z tak dalekosiężnej podróży. Wciskałem pedał gazu coraz mocniej i mocniej, a biegi zmieniały numerację na coraz wyższą dając się ponosić mojemu brakowi wyobraźni. Nie przeszkadzały nam latające bociany, które przecząco kiwały dziobami wyrażając dezaprobatę wobec naszego braku rozwagi. Promienie zachodzącego słońca przysłaniały mi niebieską drogę, na której trudno było rozeznać się z czegokolwiek. Ale pal licho!, liczy się zabawa i kumulacja wrażeń rozbijanych o przednią szybę i oplatających boki samochodu, wchodzących w każde jego szczeliny, by dojść przez kierownicę i ręce wprost do mojej głowy, w której dało się tylko odtworzyć "szybciej, szybciej i szybciej". Jechaliśmy i stwarzaliśmy idealne warunki czynu zabronionego, które można określić jednym słowem: "zagrożenie". Krążąca dopamina doprowadziła mnie do utraty racjonalnej kontroli nad pojazdem, a coraz mocniejsze dociskanie pedału gazu uwalniało coraz większe jej pokłady. Katastrofa była blisko, wręcz pachniało nieszczęściem. Dopamina doprowadziła do utraty racjonalnej kontroli nad pojazdem.
Licznik prędkości zaczął się wyczerpywać, bowiem wskaźnik nerwowo oscylował w granicach podziałki i w każdej chwili gotów był rozbił szybkę i ze złości zaatakować kierowcę, który dopuścił się takich przeciążeń. Wydawało się, że nie ma już wyjścia, gdy wtem pojawił się na horyzoncie policjant z drogówki, którym był ... Miś Uszatek. Zobaczywszy mnie i otrzymawszy komunikat o przekroczeniu prędkości, począł machać do mnie lizakiem, którego czerwony kolor wzywał mnie do zatrzymania i zarazem ostrzegał przez grożącymi konsekwencjami zlekceważenia tego polecenia. Począłem wyhamowywać, i potulnie zjechałem ku funkcjonariuszowi, który podchodząc do samochodu odezwał się a właściwie zanucił na początek pojednawczo takimi słowy:
"-Jestem sobie mały miś, gruby miś, znam kierowców nie od dziś, jestem sobie mały miś, śmieszny miś, znam kierowców nie od dziś. Posterunkowy Miś Uszatek. Prawo jazdy proszę i dowód rejestracyjny pojazdu."
"-Panie posterunkowy Uszatku, chciałbym zaznaczyć, że jestem pana wielkim fanem i obejrzałem wszystkie dobranocki z pana udziałem. Czy wobec tego może dać mi pan autograf i istnieją jakieś okoliczności łagodzące?" - zapytałem z uśmiechem i litością kierując spojrzenie pełne pokory w stronę misia.
"-W zasadzie popełnił pan tyle wykroczeń, że trudno tu mówić o jakiś okolicznościach łagodzących. Powinienem pana zaaresztować, jednakże z uwagi na to, że moje przygody śledzi niezliczona rzesza dzieci, którym nie można pokazywać obrazów epatujących przemocą, a świat powinno przedstawiać się zawsze jako piękniejszy niż ten, jaki jest rzeczywiście, to umówmy się tak, że zatrzymałem pana tylko po to, by pouczyć i przypomnieć o ważnych sprawach związanych z bezpieczeństwem jazdy. Zgoda?" - wysunął propozycję nie do odrzucenia, na którą nie mogłem nie przystać.
Policjantem z drogówki był ... Miś Uszatek.
Jechałem drogą w kierunku miasta, i zbliżałem się do tablicy informującej o rozpoczynającym się obszarze zabudowanym. Obok siedział instruktor, który pierwszy zauważył policjanta na drodze.
"-Patrz Dziwaczny - powiedział - kto stoi ubrany na niebiesko?". Skierowałem spojrzenie na prawo i zauważyłem rzecz niebywałą: z drogi machał mi lizakiem ... Miś Uszatek, który w stroju policjanta nakazywał mi zatrzymanie się i poddanie kontroli. Zjechałem ku niemu, a on podchodząc do nas zanucił taka piosenkę:
"-Jestem sobie mały miś, gruby miś, znam kierowców nie od dziś, jestem sobie mały miś, śmieszny miś, znam kierowców nie od dziś. Posterunkowy Miś Uszatek." Uśmiechnąłem się z rysującą się na twarzy pewnością kierowcy, który jadąc przepisowo nie ma powodów do obaw i odrzekłem:
"-Dzień dobry posterunkowy Uszatku. W czym mogę pomóc?" Miś śmiejąc się życzliwie odpowiedział: "-To jest tylko rutynowa kontrola i nie ma powodu do obaw. Chciałem się tylko upewnić, czy macie zapięte pasy. Jako posterunkowy Uszatek chciałbym spytać, czy wiesz może Dziwaczny, kto ma obowiązek korzystania z pasów bezpieczeństwa podczas jazdy samochodem osobowym, pomijając osoby zwolnione przepisami z ich użycia? A. tylko kierujący pojazdem, B. wszystkie przewożone osoby, czy C. tylko osoby na przednich siedzeniach?" To pytanie nie sprawiło mi żadnych trudności i odpowiedziałem: "-Wszystkie osoby mają taki obowiązek Uszatku." Posterunkowy Uszatek na to: "-Doskonale Dziwaczny, masz rację. Pamiętajcie o tym, a Wy, kochane dzieci pamiętajcie o tym, by zawsze jeździć w foteliku ochronnym czy innym urządzeniu przystosowanym do ochrony podczas jazdy, jeżeli nie macie więcej niż 12 lat i nie przekraczacie 150 cm wysokości! Dobranoc."
"-Również i ja, Grzegorz Dziwaczny, życzę Wam dobranoc dzieci" - odpowiedziałem, po czym pojawiły się napisy końcowe., a w tle można było słyszeć takie słowa piosenki: "Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci/Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci".
To tylko rutynowa kontrola i nie ma powodu do obaw.
Licznik prędkości zaczął się wyczerpywać, bowiem wskaźnik nerwowo oscylował w granicach podziałki i w każdej chwili gotów był rozbił szybkę i ze złości zaatakować kierowcę, który dopuścił się takich przeciążeń. Wydawało się, że nie ma już wyjścia, gdy wtem pojawił się na horyzoncie policjant z drogówki, którym był ... Miś Uszatek. Zobaczywszy mnie i otrzymawszy komunikat o przekroczeniu prędkości, począł machać do mnie lizakiem, którego czerwony kolor wzywał mnie do zatrzymania i zarazem ostrzegał przez grożącymi konsekwencjami zlekceważenia tego polecenia. Począłem wyhamowywać, i potulnie zjechałem ku funkcjonariuszowi, który podchodząc do samochodu odezwał się a właściwie zanucił na początek pojednawczo takimi słowy:
"-Jestem sobie mały miś, gruby miś, znam kierowców nie od dziś, jestem sobie mały miś, śmieszny miś, znam kierowców nie od dziś. Posterunkowy Miś Uszatek. Prawo jazdy proszę i dowód rejestracyjny pojazdu."
"-Panie posterunkowy Uszatku, chciałbym zaznaczyć, że jestem pana wielkim fanem i obejrzałem wszystkie dobranocki z pana udziałem. Czy wobec tego może dać mi pan autograf i istnieją jakieś okoliczności łagodzące?" - zapytałem z uśmiechem i litością kierując spojrzenie pełne pokory w stronę misia.
"-W zasadzie popełnił pan tyle wykroczeń, że trudno tu mówić o jakiś okolicznościach łagodzących. Powinienem pana zaaresztować, jednakże z uwagi na to, że moje przygody śledzi niezliczona rzesza dzieci, którym nie można pokazywać obrazów epatujących przemocą, a świat powinno przedstawiać się zawsze jako piękniejszy niż ten, jaki jest rzeczywiście, to umówmy się tak, że zatrzymałem pana tylko po to, by pouczyć i przypomnieć o ważnych sprawach związanych z bezpieczeństwem jazdy. Zgoda?" - wysunął propozycję nie do odrzucenia, na którą nie mogłem nie przystać.
Policjantem z drogówki był ... Miś Uszatek.
Jechałem drogą w kierunku miasta, i zbliżałem się do tablicy informującej o rozpoczynającym się obszarze zabudowanym. Obok siedział instruktor, który pierwszy zauważył policjanta na drodze.
"-Patrz Dziwaczny - powiedział - kto stoi ubrany na niebiesko?". Skierowałem spojrzenie na prawo i zauważyłem rzecz niebywałą: z drogi machał mi lizakiem ... Miś Uszatek, który w stroju policjanta nakazywał mi zatrzymanie się i poddanie kontroli. Zjechałem ku niemu, a on podchodząc do nas zanucił taka piosenkę:
"-Jestem sobie mały miś, gruby miś, znam kierowców nie od dziś, jestem sobie mały miś, śmieszny miś, znam kierowców nie od dziś. Posterunkowy Miś Uszatek." Uśmiechnąłem się z rysującą się na twarzy pewnością kierowcy, który jadąc przepisowo nie ma powodów do obaw i odrzekłem:
"-Dzień dobry posterunkowy Uszatku. W czym mogę pomóc?" Miś śmiejąc się życzliwie odpowiedział: "-To jest tylko rutynowa kontrola i nie ma powodu do obaw. Chciałem się tylko upewnić, czy macie zapięte pasy. Jako posterunkowy Uszatek chciałbym spytać, czy wiesz może Dziwaczny, kto ma obowiązek korzystania z pasów bezpieczeństwa podczas jazdy samochodem osobowym, pomijając osoby zwolnione przepisami z ich użycia? A. tylko kierujący pojazdem, B. wszystkie przewożone osoby, czy C. tylko osoby na przednich siedzeniach?" To pytanie nie sprawiło mi żadnych trudności i odpowiedziałem: "-Wszystkie osoby mają taki obowiązek Uszatku." Posterunkowy Uszatek na to: "-Doskonale Dziwaczny, masz rację. Pamiętajcie o tym, a Wy, kochane dzieci pamiętajcie o tym, by zawsze jeździć w foteliku ochronnym czy innym urządzeniu przystosowanym do ochrony podczas jazdy, jeżeli nie macie więcej niż 12 lat i nie przekraczacie 150 cm wysokości! Dobranoc."
"-Również i ja, Grzegorz Dziwaczny, życzę Wam dobranoc dzieci" - odpowiedziałem, po czym pojawiły się napisy końcowe., a w tle można było słyszeć takie słowa piosenki: "Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci/Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci".
To tylko rutynowa kontrola i nie ma powodu do obaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz